Do pewnego momentu, dopóki dyrektorem radiowej „Jedynki” był Jacek Sobala to raz w tygodniu wyznaczony i zaakceptowany przez Kaczyńskiego dziennikarz odpytywał Prezesa Kaczyńskiego o to czy tamto. Nastał jednak czas medialnych porządków i Jacka Sobalę zastąpił niejaki Wincenty Pipka, który powziął decyzję że czas skończyć z tą dobrocią dla Kaczyńskiego.
No i dobra. Nie ma sprawy. Wywiad z Kaczyńskim przeprowadził więc kto inny, z innej stacji – właśnie ze wspomnianej „Trójki”, która była wtedy pod zarządem Krzysztofa Skowrońskiego.
Właściwie, do tego momentu nie ma o czym pisać. Bo i o czym? Wolno Kaczyńskiemu stawiać swoje warunki, wolno panu Pipce na nie się wypiąć. Ale kiedy ten „jedynkowy” ostracyzm złamał „trójkowy” Skowroński podniósł się raban. Być może to właśnie było ostatnim kamyczkiem w lawinie zarzutów o „pisizm”, który pozwolił wykosić Krzysztofa Skowrońskiego z dyrektorowania w „Trójce”? Tego się już pewnie nie dowiemy, ale warto sobie przypomnieć ten klangor oburzenia że do Prezesa Kaczyńskiego „na kolanach usłużni, pisowscy dziennikarze jadą po wywiad”.
Dlaczego?
Ano dlatego że dzisiaj nikt nie wyję kiedy Olejnik jedzie (nie wiem czy miała jakieś ochraniacze na kolana – guzik mnie to obchodzi) aż do Gdańska po wywiad z Tuskiem.
Konformizm?
Ach ta niedoskonała technologia! Może by tak ktoś znalazł sposób żeby ten tekst mógł się pojawiać pomiędzy 23.00 a 06.00?
Zaczyna mi już brakować eufemizmów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz