Podstronice


wtorek, 16 października 2012

Myślenie gospodarskie



Każdy prawdziwy gospodarz, który myśli i działa racjonalnie, stara się w zaistniałej sytuacji tak kierować sprawami, aby wyciągnąć dla siebie i swoich najbliższych jakieś korzyści, nawet wtedy gdy wcześniej narobił chcący/niechcący głupstw. Co prawda nie podejrzewam o jakiekolwiek gospodarskie myślenie zawiadującej stołecznym grodem Mongolskiej Księżniczki, tym bardziej - że jak sądzę w tym konkretnym przypadku - mieszkańcy Stolicy w żadnym razie nie podpadają pod kategorię „swoich najbliższych”. O tym kto podpada pod tą kategorię dowiemy się być może za jakiś czas, kiedy zmieni się w Polsce władza, a zwłaszcza kiedy zmieni się na taką, która nie będzie nadużywała zbyt często zwrotu: „niezależna prokuratura”.

Był sobie onegdaj w Warszawie, w miejscu Stadionu Dziesięciolecia tzw. Jarmark Europa. Co mniej zamożni warszawiacy robili sobie na nim regularnie tanie zakupy, kilka tysięcy ludzi miało tam zatrudnienie, a kilkanaście tysięcy innych produkowało różny asortyment zakontraktowany przez handlujących na nim kupców.
Ale nastał czas wielkiej budowy i stary poczciwy Stadion Dziesięciolecia ekipa cudaków z tuskowego Gangu Olsena zamieniła na dziewiąty cud świata. Po drodze (nomen omen) topiąc w nim miliardy choć nie płacąc przy tym podwykonawcom, ale z kolei nie zapominając o premiach dla „swoich najbliższych”.
Właśnie dzisiaj dostaliśmy ostateczny dowód na to, że wbrew temu co powiedział nasz łebski Prezydent, lepiej żeby go (tego stadionu) nie było, niżby miał być taki jaki jest. No bo wracając do tego mojego tytułowego myślenia gospodarskiego zastanawiam się co można by teraz z tym gniotem zrobić? Powrotu kupców raczej nie przewiduję, znając podejście Mongolskiej Księżniczki do drobnych kupców, które już kilka razy objawiło się nam a to przy okazji hal KDT, a to przy okazji choćby pawilonów na Dworcu Centralnym. Na piłkarskie rozgrywki ten obiekt się raczej nie nadaję, chyba żeby mieć jakąś cichą umowę z Panem Bogiem co do opadów atmosferycznych, ale po słowach cudaka z Sopotu o tym że on tam przed byle kim klękał nie będzie, nie dałbym głowy czy Pan Bóg by na jakieś ustępstwa w tym względzie akurat platfusom poszedł. Z kolei Madonna i Coldpaly za często wpadać też nie mogą, więc wychodzi na to że w zasadzie „obiekt” jest warszawiakom właściwie „na gwóźdź”.
W sumie: bida!
Chociaż kiedy tak patrzyłem w telewizorni na tą ledwie co wystającą z wody trawę to mi tak przez chwilę przyszła do głowy taka gospodarska myśl: a może posadzić tam ryż?

piątek, 14 września 2012

Jak wysłać e-maila ze skrzynki Donalda Tuska?

Należy w pierwsze pole wpisać: Admin 1, natomiast w pole drugie - jako hasło - należy wpisać sentencję cyfr: 1,2,3,4.

I po robocie!

****************
A czy to jest oszustwo? No, oczywiście że jest!

A czy to jest złamanie prawa?
Ależ nie! Przecież nie każde oszustwo jest przestępstwem!!!

poniedziałek, 30 lipca 2012

Jak rozwiązać klincz Kalemby?

W dzisiejszym zestawie najnowszych wieści z kraju, serwowanych tutejszym autochtonom przez dyżurnego duraczoka, usłyszałem że Kalemba junior nie zamierza wbrew sugestiom połączonych sztabów namiestniczych na dystrykt nadwiślański, opuścić posterunku. Coś mi się zdaję że może to stanowić niejaki zgrzyt w stosunkach dynastycznych obydwu sztabów i niemałą trudność interpretacyjną wśród lokalnych minstreli. Myślę że stosunki społeczno-polityczne w Polsce osiągnęły już taki stopień rozwoju, że należy tu zastosować tzw. rozwiązanie klasyczne. Na czym polega rozwiązanie klasyczne? No, oczywiście polega na sięgnięciu do klasyki rozwiązań. A w związku z tym, aby zażegnać czym prędzej powstały niezamierzony (?) impas i ambaras, polecałbym oddanie młodemu Kalembie rękę Kasi Tusk wraz z połową królestwa. Mam tylko nadzieję że Waldemar Pawlak nie będzie chciał skorzystać z przysługującego mu z racji tradycyjnego pojmowania rozwiązań klasycznych prawa pierwszej nocy. W oczekiwaniu na pełne rozwiązanie klasyczne klinczu Kalemby, proponujemy telewidzom wszystkich naszych kanałów informacyjnych w Polsce, kolejny raz obejrzenie wspaniałego strzału Sylwii Bogackiej.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Amok kelnera władzy

Dzisiaj poniedziałek. Wychodzi większość tygodników.
W tym i lisi "Newsweek"...

piątek, 20 kwietnia 2012

Żarty się skończyły? A kto tu żartuję?!

W swoim emocjonalnym przemówieniu w Sejmie, nasze słonko wykrzyczało w przestrzeń przed sobą, słowa o tym że żarty się skończyły. Szczerze pisząc nie do końca zajarzyłem do kogo to było skierowane. Z jednej strony ewidentnie krzyczał do posłanek i posłów PiS-u (jak mi się wydaję do jednego w szczególności), ale z drugiej strony, był to chyba również komunikat do tych wszystkich, którzy ośmielili się 10 kwietnia pójść na Krakowskie Przedmieście.

Czyżby Premier próbował postraszyć czymś społeczeństwo?
W takim razie zastanówmy się czym?

Tymi hi-endowymi głośniczkami, które służby Pulchnej Hanki rozmieściły w newralgicznych miejscach Stolicy? Tym gazem, którym potraktował onegdaj stoczniowców, którzy śmieli zakłócić jakąś euro-fetę właśnie odbywającą się w Sali Kongresowej stalinowskiego minaretu aby ratować swoje miejsca pracy przed Gradem i jego katarskimi inwestorami?
A może agencją ochrony Zubrzycki wynajętą swego czasu przez warszawską Azjatkę, aby spacyfikować handlowców hali KDT próbujących wyegzekwować respektowanie wynegocjowanych wcześniej z władzami Warszawy umów?

Niestety dla Premiera i jego popleczników tym razem jest pewien problem… liczby.

Tym razem to nie jest jakaś jedna, wyalienowana grupka społeczna łatwa do spacyfikowania przez jakieś zbrojne ramię partii i ośmieszenia w zaprzyjaźnionych stacjach przez dziennikarską żulię.
Tym razem to jest naprawdę zalążek czegoś większego i podejrzewam że to czym dysponuję Rząd to będzie zdecydowanie za mało. Jeśli Premier poważnie myśli o jakiejś wojnie (jak rozumiem miał na myśli wojnę z własnym społeczeństwem, bo przecież nie z Rosją?!) to powinien się poważnie zastanowić nad swoimi aktywami. Bo chyba nawet rzucenie do walki z budzącym się z matrixowego letargu Narodem tego co zostało po „uzawodowieniu Armii” przez dużego Klicha (nie mylić z małym Klichem, który notabene właśnie jakby zaczął trochę puszczać farbę) może nie wystarczyć. A na dodatek nie ma żadnej gwarancji że ci, którzy musieli z upokorzeniem patrzeć jak rząd Tuska położył uszy po sobie kiedy ruska generalica hańbiła polski mundur, postanowią czynnie bronić tej właśnie ekipy.

Tak, Jarosław Kaczyński miał świętą rację kiedy mówił że to dobrze że znowu przywrócono do politycznego słownika w Polsce słowo: zdrada. Przecież nie jest tak, że jak się o czymś mówi to zjawisko przestaję istnieć. Nie przestaję.

Skoro Premier Tusk próbował nam coś przekazać, to i my powinniśmy się nad jego przekazem jakoś poważnie pochylić. Być może powinniśmy się też do tego jakoś odnieść? Może teraz społeczeństwo powinno przekazać jakiś zwrotny komunikat Premierowi?
Jaki to mógłby być komunikat?
Po mojemu: cierpliwości Premierze.

Aha, i na koniec - może warto by się może zawczasu zaopatrzyć?