Podstronice


sobota, 5 grudnia 2009

Postawa

Hucpa z odwołaniem posłów PiS-u z „komisji cmentarnej” była możliwa tylko i wyłącznie z jednego powodu: nieobecności posła Franciszka Stefaniuka z koalicyjnego PSL-u podczas procedowania tego punkt obrad Komisji.
Pan Stefaniuk dokonał tzw. strategicznej nieobecności i wystawia mu to bardzo konkretne świadectwo. PSL-owi zresztą też.
Oczywiście i sam poseł i jego partyjna macierz spod znaku czterolistnej koniczynki będą szli w zaparte, że niby nic nie wiedzieli o planowanej grandzie, oraz będą się obnosić z minami zaskoczonych rozwojem sytuacji naiwniaków po wszystkich stacjach telewizyjnych, które będą tą aktorską kreację chciały nam pokazać.
Kto ma u swojego zwieńczenia jako tako pofałdowany mózg niech myśli - po to on tam jest.

I to jest moment, w którym warto wspomnieć o człowieku, którego wszyscy już bardzo niesłusznie chyba troszkę zapomnieliśmy. Mam na myśli wielokrotnego posła na Sejm II, III i IV kadencji (w latach 1993–2005) z ramienia tegoż samego PSL-u, a mianowicie posła Jerzego Gruszkę.
Pamiętam że kiedy powołano komisję zwaną „Orlenowską” i uczyniono posła Gruszkę jej przewodniczącym to miałem o tym wyborze bardzo konkretną opinię. Oczywiście moja opinia była wyraźną funkcją mojej opinii o samym PSL-u bo o pośle Jerzym Gruszce nie wiedziałem literalnie nic. Do tego momentu, wstyd się dzisiaj przyznać (a dlaczego to zaraz umotywuję) to nawet nie wiedziałem że ktoś taki jak on w ogóle depcze swoimi butami naszą matkę Ziemię.
No i zaraz po rozpoczęciu obrad (arcyciekawych! Moim zdaniem to bardzo niedoceniany fragment naszej najnowszej historii!) okazało się że poseł Jerzy Gruszka jako jej przewodniczący okaże się odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.
Mówi się wśród wojskowych że „każdy żołnierz nosi buławę marszałkowską w plecaku”.
Ładne…
A co nosi każdy polski poseł w swojej poselskiej teczce? Niestety podejrzewam że większość z naszych posłów nosi kanapki i najnowszy numer „Nie”.
Ale poseł Jerzy Gruszka oprócz swojej poselskiej teczki nosił też w sobie pewną cechę, która na co dzień zwykle nie jest w życiu potrzebna, ale w chwilach próby odróżnia miernoty i mięczaków od prawdziwych mężczyzn a nawet mężów stanu. To duże słowa jak na osobę posła o którym jak już napisałem wcześniej nawet się w pewnym momencie nie wiedziało że istnieję a kiedy już został tym przewodniczącym to szperając tu i tam żeby się co nieco dowiedzieć co on za jeden dowiedziałem się o nim rzeczy, które raczej ustawiałyby go w szeregu innych miernot polskiego Sejmu.
Ale nadszedł ten moment że poseł Gruszka musiał dać świadectwo i je dał. Zapłacił za to (on i jego najbliżsi) olbrzymią cenę i z tego co śledzę z bardzo skąpych informacji w sieci dalej ją płaci, ale to był z jego strony wybór myślę ze świadomy i podjęty właśnie jako wybór dokonany przez mężczyznę. Po prostu.
Pan poseł Franciszek, Jerzy Stefaniuk jak podaję Wikipedia jest posłem na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej nieprzerwanie od 1989.
Stanowczo za długo…

2 komentarze:

  1. Tu byłem (i będę jeszcze).

    OdpowiedzUsuń
  2. Kura Rossolini?
    Ładnie! Niemalże jak kostka rosołowa Knorra.
    Witaj Paszo.

    OdpowiedzUsuń